wtorek, 7 kwietnia 2009

Wschód słońca w Brisbane

Właśnie obejrzałem Birkat Hachama transmitowane dzięki uprzejmości Chabad z Brisbane w Australii.

Mają tam niegłupiego rabina. Nie pamiętam całego przemówienia ale utrwaliły mi się dwa fragmenty, które poniżej cytuję.

"Pewien filozof zapytał pewnego Żyda:
Patrzyłem w niebo przez teleskop, przez najlepszy teleskop na świecie.
Spojrzałem w niebo.
Patrzyłem tu i tam i nigdzie nie zobaczyłem Boga.
Żyd na to mu odpowiedział:
A ja wziąłem mikroskop i skrzypce. Najlepszy mikroskop na świecie.
Oglądałem skrzypce.
Patrzyłem tu, patrzyłem tam, i popatrz pan, nigdzie nie znalazłem muzyki!"


"Jak nasz praojciec Abraham, Żyd musi umieć pomiędzy liśćmi dostrzec drzewo"

"Izrael ma dwa wewnętrzne morza* - morze Galilejskie i morze Martwe, jedno pełne życia, drugie zupełnie je pozbawione. Oba zasila jedna rzeka - Jordan"

Niezłe, nie?



*tak się na nie mówi. W hebrajskim oba zwane są morzami.


Znowu święta

Dziś będzie świątecznie .. ekhem.

No to zacznę od dowcipu z brodą:

Pewnego dnia, już w drodze przez pustynię z ludem Izraela Mojsze Rabejnu stanał przed Najwyższym by przyjąć kolejne polecenia.
Tym razem jednak oto co słyszy:
"Ludu Izraela, Jak obiecałem Twoim praojcom: Izraelowi, Abrahamowi, Jakubowi zaprowadzę Cię do ziemi mlekiem i miodem płynącej..."
Tu Głos znienacka przerwał, odchrząknął i zapytał
 -  No a ty, Powiedz mi Mojsze a gdzie ty byś chciał? Do jakiej ziemi? Nu?
Mojsze bardzo się ucieszył z tego pytania ale ponieważ bardzo się jąkął trudno mu było odpowiedzieć.
Haszem, na-aj-aj ba-ar-ar-ardziej. to bym chciał dooo, doo, doo, Kaaa. Kka-aa-a,  Kaaa, do Kaa-a-aa....
Do Kanaan? - dokończył zniecierpliwiony Haszem - załatwione! Tam właśnie pójdziecie!
Do Kanady.. - dokończył cicho Mojsze Rabejnu...


Nie będę rujnował resztek humoru w tym dowcipie, wyjaśnię tylko, że Mojsze się jąkął po przygodzie jaką miał w dzieciństwie na dworze faraona.

Opowiem Wam o tej przygodzie.
Ponoć gdy był bardzo mały, najwyżej miał dwa lata, zabrano go przed oblicze faraona i postawiono przed nim złoto i węgle by wyborem wskazał swoją przyszłość. (Pamiętamy, mam nadzieję, że Mojsze był znaczącą osobą na dworze faraona)
Zamiast  sięgnąć po dobra doczesne dziecko sięgneło po węgielek i jeszcze zanim poczuło ból już węgielek wpakowało sobie do gęby.
Ekhem.. koszmarne.

Jak ktoś ma dzieci w tym wieku (a ja mam) to wie o czym mówię. Jednym z najgorszych koszmarów rodzica jest, że jego dziecko wpakuje sobie coś do gęby i zrobi sobie krzywdę. To że moja córeczka jak dotąd do gęby nic nie pcha nic nie zmienia w tej kwestii.

Tak więc Mojsze pokaleczył się dotkliwie i wybrał tym samym przyszłość odmienną niż karma dla krokodyli co zapewne spotkałoby go gdyby sięgnął po faraońskie złoto.
Jak się później okazało wybrał przyszłość wygnańca, proroka i lidera ludu Izraela.

No i co z tego wynika?
... Że trzeba uważać na dzieci? No fakt. Nie upilnujesz dzieciaka i potem jeszcze jakiś prorok może z niego wyrosnąć.
... Nie brać kasy od bandziorów? Też prawda. Na filmach pokazują że zawsze się to źle kończy.
Jeszcze jedno z tego wynika. To oczywiste - Jak się wkłada do buzi niebezpieczne przedmioty to może się źle skończyć :-)

Mojsze na skutek swojego wyboru miał bardzo pokaleczone usta i ponoć stąd pochodzącą poważną wadę wymowy.

Nie wiem jak to było w czasach faraonów ale pamiętam i pewnie wy też pamiętacie z dzieciństwa, że najbardziej przechlapane miał właśnie jąkąła.
Nie dość, że nie miał szans na to by spojrzała na niego jakaś dziewczyna to jeszcze nie był akceptowany przez chłopaków a często był obiektem drwin, zaczepek a jeśli chodzi o wspólne zabawy to najwyżej mógł piwo donosić (oczywiście pod warunkiem że sam je kupił)
Biedny Mojsze....

Mojsze jąkał się, a jak wiemy z Tory poza tym był niezdecydowany i rozlazły.
Krótko mówiąc prawdziwy facet z krwi i kości, jakiego możemy spotkać w każdym supermarkecie ;-)

Chwila moment! Rega, rega! Czy na pewno chodzi o tę samą osobę? Mojsze rabejnu, który wyprowadził lud Izraela z niewoli miał być jąkąłą?
A i owszem. Co więcej midrasz tłumaczy, że właśnie DLATEGO Haszem wybrał go na proroka i lidera ludu Izraela.
Co proszę?
Hoho, to nie wszystko.

Wiemy już że był jąkałą i że miał "problem z decyzyjnością" ale to nie wszystko.
Szanowni Państwo, wbrew temu co pokazują durne filmy Mojsze dzieła swojego życia dokonał jako zmęczony życiem, pokręcony starzec!

czujecie klimat?


Tu przerwę bo idę obejrzeć błogosławieństwo słońca które właśnie zaczyna Chabad w Brisbane.

CDN


poniedziałek, 6 kwietnia 2009

Ekonomia po nowemu

Chcę się z Wami podzielić paroma obserwacjami dotyczącymi "Nowej Ekonomii".

Temat jest szczególny ponieważ sam właśnie szukam "new opportunities", a moja specjalizacja czyli budowanie i zarządzanie nowymi organizacjami zależy właśnie od tego co będzie się działo na świecie w najbliższych miesiącach.
Tak sobie patrzę, obserwuję i staram się zrozumieć co się do czorta dzieje?
Obserwuję bardzo ciekawe i bardzo pouczające zjawiska.
Nazwałem je roboczo "Nową Ekonomią" ponieważ mam wrażenie że mamy do czynienia z czymś ... co chyba nie występuje w podręcznikach.

Zacznijmy od tego, że wszystkie efekty "fali uderzeniowej" po pęknięciu bańki z "subprime credits" są ..... najpierw zjawiskami psychologicznymi, a dopiero na ich skutek ekonomicznymi. Fatalnie, prawda?
To zupełnie nie to czego nas uczono.
Nie uczyli? Oj, niedobrze.

Czytałem wiele, naprawdę porządnych opracowań próbujących objaśnić dlaczego wszyściuteńko nam się pochrzaniło.
Pisali je naprawdę świetni fachowcy.
Taki fachowiec to potrafi tak napisać artykuł o tym, co wszyscy znamy, tyle  nowości przed nami odkryć, że nie dość, że wątpimy w to że cokolwiek naprawdę do tej pory rozumieliśmy, to jeszcze na wszelki wypadek zaczynamy wątpić w to, że cokolwiek już rozumiemy i kiedykolwiek zrozumiemy.
Nawiasem mówiąc stąd biorą się konsultanci,którzy na naszym zwątpieniu ciężko pracują na swoją kromkę chleba.
Jak widać taki fachowiec spełnia ważną rolę społeczną.

Ale ja nie o tym.
Ważna rola społeczna to jedno a drugie to fakt, że pragnąc dojść do konstruktywnych wniosków dochodzimy do wniosku... że doszliśmy donikąd.
Żaden z mądrych artykułów i analiz nie przedstawił nam sprawy w sposób użyteczny. Ile byśmy nie przeczytali nie jesteśmy ani na jotę mądrzejsi.
Nie ma w tym winy fachowców. Za bezradnością wobec kryzysu nie stoi związek zawodowy konsultantów, ani politycy prawicy, ani lewicy, ani banki, ani lobby naftowe, ani Chińczycy,  ani Żydzi, ani cykliści.
To po prostu NOWA EKONOMIA.

Nowość polega na tym, że o ile jesteśmy w stanie zrozumieć mechanizmy ekonomiczne i skutecznie na nie zareagować, to jasno widzimy, że o zmianach decydują przesłanki psychologiczne, nieekonomiczne i nieracjonalne (chyba że za racjonalne uznać decyzje podejmowane np. ze strachu przed radą nadzorczą a nie z przyczyn ekonomicznych)
Nie bardzo wiadomo jak sobie z nimi radzić.

Z nową ekonomią jest problem.
Jak sprawić by CFO kierował się dobrem firmy a nie wysokością słupków?
Jak przekonać prezesa by w imię długoterminowych korzyści rozdrażnił akcjonariuszy?
Jak przekonać członków rady nadzorczej że za przeproszeniem dam, mają włożyć jaja w imadło i zwiększać inwestycje wtedy gdy inni je redukują?

Chyba nikt jeszcze nie ma na to odpowiedzi. Bardzo jestem ciekaw czy odpowiedzią na "Nową Ekonomię" będzie "Nowa Psychologia Zarządzania" czy może "Nowa Organizacja".
Obawiam się tylko, że jak to wszystko będzie już za nami, a jeśli to zjawisko psychologiczne to zapewne będzie szybciej niż byśmy się spodziewali, szybko zapomnimy lekcję.
Wierzymy, że różne globalne instytucje ustanowione są by dbać o gospodarkę światową. Po G20 wyczytałem że dostaną więcej pieniędzy.
Świetnie! Skoro nagradzamy je za brak skuteczności, myślenia i chęci to zapewne naturalnie wierzymy, że za nas odrobią pracę domową i za nas będą dbać o nasze interesy. "Żielieznaja Łogika"
Do następnego razu.

Dedykuję ten wpis Eli Goldrattowi a zainteresowanym polecam jego arcyciekawy wykład na temat obecnej sytuacji ekonomicznej "A matter of choice"

http://www.toc-goldratt.com/index_TV.php?cont=647&p=1





Nowe czasy

Ekhem. Ponoć idą nowe czasy
Nowe czasy i w ogóle różne strachy i generalnie zawracanie gitary.
Nie chcę cytować tu tytułów z gazet bo się od tego na nerwach slabowity.

Że niby pękam?
Chłopak z Muranowa nie pęka!
Mnie to wk*! Ta mnie to wk*, że aż mnie roznosi i straszne rzeczy przychodzą do głowy!

Muszę się przyznać że generalnie ludziom dobrze życzę.
Ostatnio jednak dziennikarze - ci od ekonomii tak szybko tracą u mnie notowania, tak szybko, że z pozycji "istoty myślącej" już spadli (i lecą dalej). I już wcale im dobrze nie życzę. Wręcz przeciwnie

Generalnie to ja właśnie w temacie psychologii kryzysu ale nie na temat dziennikarzy ale tak bardziej filozoficznie niby :-)
Konkretnie w niniejszym temacie skojarzył mi się taki wierszyk

"Szin is Szabes, Taw is Tojre,
Gej awek cholere ale,
Ich bin do, ich hob nit mojre."

To cytat z końcówki nieco debilnego tokszoła "Der jidiszer alefbeijs"
Czasem bywa że w takich głupotach trafia się perełka mądrości.
A czemuż to niby takie mądre?

Abo temu, że pokazuje co się liczy i jak zrobić by nie człowiekowi nie odbiło od czytania dużych literek w gazetach, o nowych czasach i innych pierdół.

Owszem, nowe czasy, giełda, ekonomia, tak, tak, dramatycznie się to zmienia.
Że pędzi? A niech se pędzi w cholerę jak mu tak śpieszno!

Dlaczego nie przeżywam? Już wyjaśniam.
Trzeba tylko .... zmienić układ odniesienia :-)
Niby oczywiste ale zróbmy to.
Układ odniesienia, ten drobiazg sprawia, że zmienia się cały nasz wszechświat
Ludzie, Ludziska! Narodzie ! Dyć to nie my biegniemy przez świat ale on pędzi wokół nas!

Po co się nerwować? Spokojnie, ludziska, przecież mamy Szabes i Torę, mamy nasze punkty odniesienia. 
Chcecie jeszcze coś wiedzieć fajnego?
Szabes i Tora nie zależą od ruchów na giełdzie, cen ropy i surowców!
Nie zależą też od kredytów, wzrostu cen nieruchomości!

Przeżyliśmy jako lud Izraela 5 tysięcy lat gdy wokół nas powstawały i ginęły kraje, narody, religie, nie mówiąc już o koncepcjach politycznych i ekonomicznych.
Przeżyliśmy bo mamy stały punkt odniesienia.

No i co tu się denerwować?

Z Torą to niby oczywiste: Tora kształtuje wzorce moralne i społeczne - jest naszym kręgosłupem, niezależnie od tego jakie akurat mody panują dookoła.

Ale Szabes? Dlaczego właśnie Szabes?

Już wyjaśniam. Szabes to zupełnie wyjątkowa sprawa. Szabes jest niezwykłym darem.

Wyjaśnię na przykładzie. Szabes jest jak statek kosmiczny, no może też trochę jak maszyna czasu.
Dzięki niemu aż raz w tygodniu, 52 razy w roku możemy znaleźć się w innym wszechświecie i (hoho!) poza czasem.

Szabes podkreśla nasze wyodrębnienie "wyjmując" nas z otaczającego, rozpędzonego świata i oszalalego czasu.

Szabes to obszar czasu świętego, wyodrębnionego, przedwiecznego.

Trudno to opisać logiką kalendarza.
Podchodząc od tej strony mamy problem bo Szabes nie łączy się ani z piątkiem, ani z niedzielą. A to feler! 

Szabes jako czas święty łączy się tylko z innym Szabatem.
Tak dokładniej rzecz ujmując łączy się z wszystkimi innymi Szabatami - i tym przed tygodniem, i tym przed trzema tysiącami lat.
Szabes unosi nas w ten pozaczas gdzie jesteśmy razem z naszymi przodkami i potomkami - przed stu, tysiącem czy trzema tysiącami lat

Ich bin do, ich hob nit mojre -  jestem tu i się nie boję.
Nie jesteśmy nieświadomi.
Nie jesteśmy samotni, porzuceni.
Nie jesteśmy wykorzenieni i rzucani przez los gdzie popadnie
Nie jesteśmy ofiarami okoliczności.
A bać się to można tylko Najwyższego


No cóż... idą nowe czasy...
No cóż... jak zwykle

Poniżej cytowany tokszoł:



ABC em Yidish - Alef Bet in Yidish