sobota, 6 grudnia 2008

Inny wymiar czyli o czytaniu

Zacząłem czytać pewną książke i ostatnio zdarza mi się że czuje sie jakbym z każdą stroną przechodził w inny wymiar.
Bez "chemii" czy innych dopalaczy.
Hmm czy jestem zdrów na rozumie? Na tyle na ile można być zdrowym we współczesnym świecie. Nie wiem czy potrafię to opisać.Nie wiem czy i Wam zdarzyło się coś podobnego czytając książkę ale myślę, że tak.

Są czasem takie książki które stwarzają inne światy. No, to niby oczywiste...ale chodzi mi o w pewnym sensie "prawdziwe"
światy.
Są takie książki które przenoszą w inne światy. Czytasz i umysł jest gdzies tam - stajesz się cześcią jakiegoś innego
uniwersum,potem wracasz i.. coś jest inaczej, wróciłeś ale jestes odmieniony i jakoś część tego "stworzonego" świata pozostała
w Tobie.

Kiedyś... 15, 20 lat temu takim kosmosem dla mnie były książki Dicka. Gdy wracałem przestawałem wierzyć w realność
tego co zastawałem. Może to dlatego że byłem nastolatkiem a nastolatkom chyba najłatwiej o takie odloty. A może nie? Chyba
wielu czytelników Dicka tego doświadczało.
Kilka lat później tego samego doświadczyłem czytając Gustawa Meyrincka.
Może winne było temu moje nakręcenie kabałą i
chasydyzmem oraz fascynacja różnymi ruchami ezoterycznymi - od hermetyzmu greckiego i ruchów gnostyczych po Mme. Bławatską.
Sporo tego, nieprawdaż? :-)
Skończyło się gdy przeczytałem "Zielone Akwarium" Awrahama Suckewera.
Kiedyś więcej o nim napiszę. Teraz tylko ostrzegę
byście tego nie tykali póki nie jesteście gotowi.

No właśnie, po co ja o tym wszystkim piszę... Zacząłem czytać pewną książkę. Niby nic specjalnego ale nagle to wszystko wróciło.Gdy o tym mówię patrzą na mnie jak na wariata.
Po prostu muszę o tym napisać.
Chodzi o Nachmana z Bracławia i jego "Essentials"

Brak komentarzy: