czwartek, 11 grudnia 2008

"Szabes mit Mame" czyli "nejs gadojl haja szam" choć do Chanuki daleko

Nadchodzi Wielki Dzień, znaczy się Szabes.

W zasadzie każdy Szabes to wielki dzień ale ten jutrzejszy będzie wyjątkowy ... tadam...bo udało mi się ściągnąć moją Mamę (!!!)
Gwoli wyjaśnienia dodam, że Mamusia moja w wieku pięćdziesięciukilku lat rzuciła tzw "wszystko" "w tak zwane cholere" i otworzyła własną firmę.
Jestem z Mamy bardzo dumny, ale powiem szczerze,że bardzo mi jej brakuje.
Bycie business woman ma niewątpliwie swoje zalety ale też jedną wadę - cierpi na tym życie rodzinne i na ten przykład ciężko Mamę ściągnąć na taki, dajmy na to, Szabes.

Postanowiłem wczoraj aby uczcić to wydarzenie sprobować dla Mamy przygotować coś naprawdę spec-super.
Czasu jest niedużo ale jakbym dogadał w czwartek a odebrał w piątek wszystko będzie "cud malyna" - kombinowałem sobie.

No własnie - a co jest Spec-Super-na-Szabes proszę szanownej publiki? No co?
No oczywiście, każde dziecko wie że jest to Gefilte Fisz.
A kto robi najlepszą Gefilte Fisz na świecie? No kto? No oczywiście Pani Marysia*.

Rzecz w tym,że czwartek uciekał, a do Pani Marysi nie bardzo udawało się dodzwonić.
De facto wcale się nie udało dodzwonić.

Przyjąłem to ze smutkiem ale też z godnością (Bizrat Haszem) i poszedłem na spotkanie które miałem przy Jana Pawła II 80 o godz 11.
Gdy skończyło się miałem jeszcze trochę czasu do następnego więc postanowiłem wpaść do Beit Chabad.
Nie będę wchodzić w szczegóły, napiszę tylko, że w Chabad minchę mówili o 13.3o a nie 14.3o jak się spodziewałem czyli miałem okazję się razem z towarzystwem dawn a bisele.
Dodam że dobra kawana była ... uch!

A po mincha trafiłem do sklepiku gdzie miły młody człowiek sprzedał mi: (uwaga!)


1. sok kiduszowy Kedem - prawie taki sam jak trafiał do Polski w czasach mojego dzieciństwa








2. wątróbkę kurzą w puszce - hehe...chyba będzie kawior po żydowsku!


Podsumowując, Gefilte Fisz nie będzie ale poniewaz chciało mi się ruszyć cztery litery i pójść na minchę to będą inne kulinarne atrakcje.

Teraz tylko jeszcze muszę wykombinować jak przygotować Dwar Tojre mając jutro mniej więcej godzinę....
Spoko, spoko, damy radę, Bizrat Haszem

A git Szabes far ale Jidn!

----------------------------
*Pani Marysia: anioł ulicy Twardej, chwilowo incognito

Brak komentarzy: